Z okazji różnych wymianek nazbierało mi się parę biżuteryjnych produktów. Nie wszystkie mogę wykorzystać do decoupage, więc tak sobie leżą i czekają na lepsze czasy, na natchnienie albo aż nauczę się czegoś nowego. I właśnie wczoraj wieczorkiem postanowiłam zrobić z nich coś na koniec karnawału, na ostatkową imprezkę.Wyszło tak:
Wow! To na prawdę ciężka praca. Zwykle obcuję z sporymi koralami, które po prostu nawlekam na sznurek. Nawet przy kolczykach jest prościej, bo elementy są duże. Tutaj, nie dość że wszystko jest malutkie i łatwo leci z rąk, to zakręcanie maleńkich oczek na szpilkach po prostu mnie rozwaliło. Do dziś bolą mnie palce. Dziewczyny, które robicie to na co dzień - WIELKI SZACUN (jakby powiedziała sąsiadka Asia). Ja wracam do decoupage.
Agnieszka
Śliczny komplecik. Uwielbiam zielony kolor a w tych kolczykach i bransoletce prezentuje się świetnie.
OdpowiedzUsuńWow, świetnie sobie poradziłaś:)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny komplecik :) Kolczyki fantastyczne :)
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba mieć porównanie, by wiedzieć ile wymaga to pracy. Ale dla decoupage też chyba należy się szacun! :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, czasem trzeba samemu coś zrobić, żeby docenić cudzą pracę. Ja jednak zostanę przy myciu pędzelków z farbki i kleju i dopasowywaniu dużych serwetek do małych okrągłych powierzchni:)
Usuń