Pomimo grudnia i mrozu u mnie karczochowe żniwa w pełni. W tym roku obrodziły większe okazy. Tylko pora paskudna na fotografowanie. Rano za oknem ciemno i szarówka, wychodzę z pracy o nocnej godzinie 16-tej i wlokę się do domu w świetle latarni. I czekaj tu z wszystkim na sobotę kiedy karczoszki rozchodzą się jak świeże bułeczki. No nic zmusiłam mój aparat do wytężonej pracy i .........lepiej nie mówić.
Karczochy odmiany morsko-zielonej
A to już królewska odmiana czerwono-złota:)
Świetne. Wcale mnie to nie dziwi, że szybko się rozchodzą bo są ślicznie wykonane.
OdpowiedzUsuńpiękne bombki!
OdpowiedzUsuńŚwietne są;) Królewska zwłaszcza:)
OdpowiedzUsuńPięknie musiałaby wyglądać biała lub kremowa...
Piękna robota! Wszystkie się męczymy z robieniem zdjęć teraz, ja zawsze czekam na sobotę lub niedzielę, ale jak prace szybko się rozchodzą to pewnie to żadna rada. :-)
OdpowiedzUsuńPiękne karczochy, mam w planie na ten rok nauczyć się tej techniki:)
OdpowiedzUsuńAle ładne te zielone :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie http://rekodzielo.blog.pl/ oraz na Facebooka: https://www.facebook.com/pages/R%C4%99kodzie%C5%82oblogpl/176897622506254?ref=hl#
Fusica