Spodobała mi się lniana biżuteria. Już nie pamiętam gdzie i u kogo zobaczyłam naszyjnik z lnu, w naturalnym szaro-brązowym kolorze z matowymi białymi perełkami. Coś pięknego. Prostota i elegancja w jednym. Też taki chcę i zrobię sobie. Nie znalazłam w internecie żadnego poradnika na ten temat, więc przestawiłam się na metodę prób i błędów. A raczej w większości błędów, marnotrawstwa lnianego sznurka, zbierania perełek po całym dywanie i załamywania rąk. Ale oto pierwsze rezultaty, które mogę zaprezentować bez wstydu.
Ponieważ naszyjnik który mnie tak zauroczył w całości składał się z pereł, to na nich postanowiłam się skupić.
Ale Ci pięknie wyszły obydwa!!! Jestem oczarowana! Mnie też się taka biżuteria od dawna podoba....i od dawna mam dratwę i od dawna mam koraliki i od dawna myślę, żeby się za to zabrać... i na myśleniu na razie się kończy... Mnóstwo serdeczności posyłam;)
OdpowiedzUsuńPiękne naszyjniki. Uwielbiam takie połączenia. Nie mogłabym się obyć w mojej pracowni bez naturalnych sznurków.
OdpowiedzUsuńprzepiękne naszyjniki :) oczu oderwać nie mogę, a że sroka biżutka jestem to chętnie bym zamówiła takowe cudeńko, możesz mi na maila napisać co i jak? ładnie proszę :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziewczyny dziękuję za miłe słowa. Aż warto się było pomęczyć:)
OdpowiedzUsuń